Bardzo dziękuję organizatorom, znajdujemy się im. Lecha Bądkowskiego, w której odbywają się posiedzenia Sejmiku Województwa Pomorskiego. To tu podejmowane są decyzje dotyczące polityki regionalnej, związane z polityką przestrzenną, służbą zdrowia, wydawaniem środków unijnych. W tym roku w całej Polsce obchodzimy 25-rocznicę utworzenia samorządów regionalnych, reformy, która dopełniła proces decentralizacji kraju i stworzyła kulturę partycypacji. Samorząd jest odpowiedzialny za projektowanie różnego rodzaju polityk, stał się inspiratorem i organizatorem debaty o rozwoju regionu. Jest kluczowym ogniwem w dystrybucji środków unijnych. To wielka odpowiedzialność i uznanie dla jego roli.
Jednych z uwarunkowań rozwoju jest struktura przestrzenna, w tym policentryczny układ sieci miast. Jest to podkreślane w krajowych planach strategiczny w Koncepcji Rozwoju Kraju 2050. W województwie pomorskim regionalna polityka rozwoju dostrzega złożoność i zróżnicowanie sieci, jak również podkreśla jej rolę. Ma to swoje odzwierciedlenie w systemie dostępu do usług publicznych. W tym modelu w zależności od rangi miasta inny jest standard jego wyposażenia w usługi, także te, z których korzysta otoczenie. Polityka miejska i miejski wymiar polityki spójności ma ważne miejsce w rozwoju województw. W regionach trwa proces realizacji strategii do roku 2030, należy odpowiednio ukierunkować dostępne wsparcie. Bardzo ważne jest przeciwdziałanie zmianom klimatycznym i adaptacja do nich, a także reakcja na proces starzenia się społeczeństwa. Te kwestie zależą w dużej mierze od polityk regionalnych i lokalnych, a kluczową rolę odgrywają tu miasta. W nich na małej powierzchni zachodzą duże zmiany.
Dziś przedstawione zostanie kompleksowe badanie miast. To głos w dyskusji o ich przyszłości, także w kontekście europejskim. Życzę udanej debaty i przełożenia wyników badań na praktykę. Sam proponuję w szczególności zrównoważone kreowanie wzrostu zatrudnienia w miastach subregionalnych.
Kwestia hierarchii przewija się w dokumentach europejskich i krajowych, także w kontekście policentryczności.. Teoria ośrodków centralnych, powstała w latach 30. XX w., jest ciągle aktualna, ale musi zostać dostosowana do nowych warunków. To, co w niej najistotniejsze, to wskazanie na funkcje centralne – czyli takie, które są realizowane na rzecz swojego zaplecza. Funkcje centralne wpływają na rozwój samego miasta. Możemy wyróżnić funkcje wyższego (np. filharmonia, uniwersytet) i niższego rzędu. Zbadanie funkcji pozwala nam wskazać rzędy, których wyróżniliśmy siedem. I rząd – metropolia krajowa, czyli Warszawa, która w szerszym kontekście byłaby europejską metropolią wschodzącą.
Czym nasze badanie różni się od podobnych, które były przeprowadzone wcześniej? Jeśli chcemy dyskutować o tym, jak wykorzystać hierarchię do tworzenia polityk krajowych, ważne jest pokazanie przejrzystego schematu. W związku z tym potraktowaliśmy obszary metropolitalne i miejskie obszary funkcjonalne (MOF) miast regionalnych jako całości. Większość hierarchii innych autorów opierała się na wybranych funkcjach wyższego rzędu, nie schodziła poniżej poziomu subregionalnego. My podjęliśmy się rzeczy niemal niemożliwej, czyli stworzenia bazy funkcji dla wszystkich miast. Uprościliśmy ten system w celu pokazania, jakie są główne węzły sieci osadniczej. Można wykorzystać oczywiście także inne wskaźniki, w tym liczbę ludności – która jest jednak najmniej miarodajna. W badaniu wyszliśmy od zidentyfikowania funkcji dobrania wskaźników do miast o bardzo zróżnicowanej wielkości. Badaliśmy zarówno usługi nierynkowe, jak i rynkowe. Pierwotnie teoria uwzględniała tylko te pierwsze, dziś uważamy, że większą rolę zaczynają odgrywać drugie. Nie chcieliśmy tworzyć rankingu, dlatego wybraliśmy metodę statystyczną, która sama „decyduje”, jak przypisać jej znaczenie dla hierarchii. Po wyznaczeniu wskaźnika zastosowaliśmy metodę naturalnych przerw, dzieląc zbiór na siedem klas. Uniknęliśmy w ten sposób subiektywności. W badaniu wykorzystaliśmy delimitację stworzoną przez prof. P. Śleszyńskiego. Użyta przez nas baza obejmuje 977 miast.
Warto zwrócić uwagę na to, że dla wielu ośrodków relacja z zapleczem stanowi tylko o części ich siły, drugą „nogą” są funkcje wyspecjalizowane, takie jak np. turystyka. Przygotowana przez nas hierarchia opiera się jednak tylko na funkcjach centralnych. Funkcje wyspecjalizowane oczywiście częściowo wpływają na funkcje centralne. Jeśli miasta nie mają innych możliwości, mogą opierać swoją bazę ekonomiczną na funkcjach centralnych – wtedy więcej zależy od ich współpracy z zapleczem. Jeśli występują oba czynniki rozwoju, to miasta polifunkcyjne – od I do III rzędu – uzyskują dzięki temu wysoką pozycję. Specjalizacja ma większe znaczenie dla miast subregionalnych i ponadlokalnych.
Do I rzędu zaliczamy oczywiście tylko stolicę kraju, Warszawę. II rząd to 7 metropolii ponadregionalnych – należy to rozpatrywać jako pewien sukces transformacji przebiegającej od roku 1990, przedtem większość funkcji wyższego rzędu pełniła tylko Warszawa – świadczy to o znaczącej poprawie dostępności funkcji centralnych. Rząd III stanowią aglomeracje regionalne, czyli przede wszystkim pozostałe miasta wojewódzkie. Są też jednak w tej grupie również miasta, które nie są stolicami województw: Radom, Częstochowa, Bielsko-Biała, aglomeracja rybnicka i Koszalin. Bielsko-Biała według wielu wskaźników radzi sobie lepiej niż miasta wojewódzkie. Rząd IV stanowią miasta subregionalne. Nie są one równomiernie rozłożone w przestrzeni, musimy na nie patrzeć bez ograniczania się do granic administracyjnych. Zazwyczaj znajdują się na obrzeżach województw, dlatego ich strefa oddziaływania jest szersza. Wałbrzych i Świdnica, Legnica i Lubin, Bydgoszcz i Toruń, Kraków i Katowice, Łódź i Warszawa – tu dostrzegamy możliwość stworzenia bipolarnych ośrodków, które mogłyby wypełnić lukę funkcjonalną. Rząd V – ośrodki ponadlokalne – pełnią ważniejszą rolę tam, gdzie jest mniejsza gęstość zaludnienia. Rząd VI i VII to silne ośrodki lokalne i ośrodki lokalne – w wypadku tego rzędu hierarchii należałoby brać pod uwagę także ośrodki wiejskie.
Województwo pomorskie wyróżnia się specyfiką położenia, ale także zróżnicowaniem gęstości sieci miejskiej. Możemy w nim wskazać skrajności: na zachodzie znajduje się subregion słupski i chojnicki, który ma najniższe wskaźniki, z drugiej zaś strony OM Trójmiasta. To powoduje, że mamy do czynienia z zupełnie innymi bodźcami rozwojowymi. Jeśli popatrzymy na nadwyżkę usług centralnych rynkowych, to wschód, choć posiada słabszą sieć osadniczą, ma swoich liderów. Chojnice są ośrodkiem ponadlokalnym, ale mają funkcje właściwe dla ośrodka subregionalnego. Najtrudniejszym do określenia był subregion nadwiślański, tu znajduje się najwięcej ośrodków miejskich, ale o najsłabszym zapleczu. Jest kilka ośrodków ponadlokalnych, które mają silniejsze funkcje: Tczew, Kwidzyn i Stargard Gdański. Poziom subregionalny w województwie pomorskim jest dość ubogi, ale warto zwrócić uwagę na to, że rolę wspierającą pełni znajdujący się poza jego granicami Elbląg. Największy problem dostrzegamy w okolicach Chojnic.
To badanie nie jest czysto akademickie, kwestia hierarchii funkcjonalnej czy osadniczej ma zakotwiczenie w prawie – na poziomie lokalnym, ale i w ustawie o zasadach prowadzenia polityki rozwoju. Traktujemy je jako element diagnozy przestrzennej, która ma służyć w praktyce. Przygotowaliśmy kilka ogólnych rekomendacji, mamy zamiar poddać je dyskusji. Chcemy poznać regionalne uwarunkowania wszystkich województw. Musimy uwzględnić zróżnicowanie miast, ale i ich komplementarności, wymagają one zindywidualizowanego, czułego podejścia, zidentyfikowania ich potrzeb. Wszystkie miasta mają swoją rolę do odegrania, ale również swoje problemy. Każde miasto potrzebuje wsparcia. Ośrodki subregionalne i ponadlokalne – to one stanowią ostatnią linię obrony z perspektywy polityk krajowych, nie chcemy, by wypadły z sytemu finansowania. Tam również są ważne funkcje centralne. Jeśli te miasta osłabną, przełoży się to na problemy dla otoczenia, spójności całego regionu – co nie oznacza, że ośrodki lokalne nie mają swojej roli, ale są w najtrudniejszym położeniu. Powinniśmy przyjąć strategię stworzenia pewnego standardu usług. Będziemy kontynuować nasze badania, chcemy proponować polityki rozwoju kraju, ale i polityki sektorowe. Podsumowania tych działań dokonamy na Kongresie Polityki Miejskiej 7–8 października w Krakowie. Tam dyskusja będzie kontynuowana.
Dużym atutem polskiej sieci osadniczej jest jej policentryczność, która naszym zdaniem jest zagrożona. W Polsce zachodzą procesy metropolizacji i procesy rozwojowe w metropoliach. Choć dzisiaj Pomorze, Kaszuby demograficznie radzą sobie dobrze, warto przygotować się na to, że się to zmieni. Praktycznie wszystkie miasta, które znajdują się niżej w hierarchii, depopulują się. Należy sobie zadać pytanie o to, czy i jak jesteśmy stanie je wzmocnić, by niwelować ten proces? Życie w dużym mieście ma swoje minusy, np. wysokie ceny mieszkań – być może jesteśmy w stanie to wykorzystać? Badania OECD nt. różnic regionalnych pokazuje, że o ile całe kraje szybko doszlusowują do tych lepiej rozwiniętych, to na poziomie regionalnym i subregionalnym różnice się pogłębiają. W województwie pomorskim kurczenie się miast występuje, ale trudno stwierdzić, na ile wpływa to na infrastrukturę.
Bardzo dziękuję za zaproszenie. Stale współpracujemy z IRMiR, cieszę się, że mogę uczestniczyć w tym seminarium, bo jako ministerstwo chcemy wsłuchiwać się w głos samorządów. Obecnie pracujemy nad Koncepcją Rozwoju Kraju – to długookresowa wizja rozwoju do 2050 r. Przygotowujemy również średniookresową koncepcję rozwoju. Pracujemy nad ewaluacją Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, a także Centrum Wsparcia Doradczego. Mamy nadzieję, że pozwoli nam to zaprogramować nowe działania. W ministerstwie powstaje wiele opracowań i raportów, m.in. diagnoza zarządzania rozwojem Polskim. Będziemy dyskutować nad tym, jak wnioski z raportu o hierarchii funkcjonalnej miast wprowadzić do polityki rozwoju. Zachęcamy Państwa do wyrażania swoich opinii – to nam pomoże w zaprogramowaniu działań na przyszłość. Widzę wiele młodych osób, je również zachęcam do wypowiedzi.
Jesteśmy odbiorcami materiałów przygotowanych przez OPMR IRMIR. Zastanawiamy się, jak przełożyć je na konkret. Niestety Polska jest krajem twórczego chaosu. Za dużo nas kosztuje jego przezwyciężanie. Na co dzień zajmuję się programowaniem rozwoju, wydatkowaniem źródeł finansowych. Mocno angażuje nas temat demografii. Niedawno zorganizowaliśmy spotkanie dla regionalnych liderów opinii dotyczące perspektyw demograficznych. W 2023 roku po raz pierwszy w województwie pomorskim ubyło mieszkańców. Do tej pory udawało się tego uniknąć, chociażby dzięki migracji, głównie do metropolii. Od dekad nie ma przyrostu naturalnego gwarantującego zastępowalność pokoleń. Liczba ludności Polski i regionu będzie się zmniejszać, ale w nierównym tempie. Czym to skutkuje? Usługi publiczne w mniejszych, kurczących się miastach są „zwijane”, co tylko napędza wypychanie z nich mieszkańców. Proces starzenia się społeczeństwa oznacza również coraz większe obciążenie finansowe młodych i mniejsze zainteresowanie władz samorządowych ich problemami – ponieważ nie będą stanowić dużej części elektoratu. W walce ze skutkami zmian demograficznych ważna jest konsekwencja w działaniu, nie można wciąż zmieniać przyjętych koncepcji.
Przygotowaliśmy Plan Zagospodarowania Województwa, który zawiera strukturę funkcjonalno-przestrzenną regionu, funkcje ośrodków, ich powiązania, a także informacje o rynku pracy, transporcie. Jeśli chodzi o aglomerację trójmiejską, musimy wyznaczyć obszar metropolii według obiektywnych kryteriów. Metropolia jest motorem rozwojowym, ale trzeba znaleźć pomysły dla mniejszych ośrodków. W innych obszarach funkcjonalnych identyfikujemy miasta–liderów. Łeba, Miastko, Brusy – musimy prowadzić politykę opartą na dialogu z tymi miastami. Dajemy im pewne zadania, zapraszamy do współpracy w obszarze transportu, rynku pracy, polityki migracyjnej. Region musi przekazywać środki na zadania, które odpowiadają wyzwaniom, szczególnie, gdy trzeba łączyć zasoby. W przypadku mniejszych miejskich obszarów funkcjonalnych skupmy się na tym, co sprawi, że to miasto będzie liderem, będzie pełnić ważne funkcje dla otoczenia. Wykorzystujemy porozumienia terytorialne, rewitalizujemy wszystkie miasta. Nie mamy miast-sierot. Uporządkowanie zajęło nam dwie dekady. Wyznaczyliśmy zadania, funkcje miejskie, teraz zajmujemy się finansowaniem. To wielki wysiłek, by „łączyć kropki”, czyli potrzeby ze źródłami finansowania. Skoro na Pomorzu przyjęliśmy taką logikę, to jak najwięcej wysiłku powinniśmy wkładać w istniejące mechanizmy. Wykorzystujmy narzędzia, które już skutecznie działają.
To, co powiedział pan dyrektor Mikołajczyk jest spójne z polityką prowadzoną w województwie pomorskim. Stosujemy trochę inne podejście do hierarchii niż to zaprezentowane przez OPMR, w planowaniu przestrzennym staramy się wykreować pewną wizję. Zawsze analizujemy szerzej, wychodzimy poza granice województwa, patrzymy na otoczenie. Patrzymy na relacje dwubiegunowe, a nawet trzybiegunowe. Chcemy aktywnie kształtować ośrodki ponadlokalne. Przyglądamy się relacji między Kwidzynem a Grudziądzem, rozmawialiśmy na ten temat z województwem kujawsko-pomorskim. Problem polega na tym, że ten związek jest istotny dla Grudziądza, ale już nie dla Kwidzyna. Przyglądamy się także relacjom Słupska z Ustką.
Dla województwa pomorskiego istotne są też związki z miastami znajdującymi się poza jego granicami. Przykładem jest Elbląg, który w podziale administracyjnym sprzed 1974 roku znajdował się w województwie gdańskim. Oddanie do użytku drogi ekspresowej S7 tylko wzmocni te relacje. Nie chodzi wyłącznie o określenie sieci osadniczej, ale także wskazanie, dlaczego dane miasto ma taką, a nie inną rangę – czyli jaki jest poziom jego funkcji.
Są miejsca, w których musimy rozwinąć funkcje wyższego rzędu. Polityka miejska musi być świadomym wzmacnianiem funkcji, które pozwoli, by miasta pełniły właściwą rolę w przestrzeni. Polityka rozwojowa musi być adresowana przez zdecydowane działania – także takie, które mają na celu utrzymanie policentryczności. Wyzwaniem są kwestie transportu, powstaje komponent kolejowy CPK, ale „szprychy” nie poprawią dostępności miast powiatowych – nie ma stacji kolejowych, a mamy obecną sieć kolejowa, która nie jest w pełni wykorzystywana, bo PLK nie ma środków na jej eksploatację. Wykorzystajmy zasoby, które mamy – budowanie nowych opcji kolejowych wzmocni tylko zjawisko wysysania mieszkańców z mniejszych miast i upadania kolejnych ich funkcji.
Głos z sali (gmina Główczyce): Dla nas, mieszkańców miejscowości położonych między ośrodkami miejskimi, bardzo ważny jest transport, zwłaszcza kwestia wykluczenia transportowego seniorów. Linia, z której korzystają nasi seniorzy, staje się nieopłacalna, trzeba do niej dokładać. Wprowadzono program dopłat do linii, które stały się nieopłacalne, co podniosło komfort podróży. Wypracowano siatkę, która jest opłacalna. Ponieważ organizatorem przejazdów był powiat słupski, mieliśmy dobry transport, ale tylko w stronę Słupska. Dobrze, że jest Centrum Wsparcia Doradczego, dzięki któremu daje się wypracować ważne rozwiązania w tym zakresie. Z Główczyc mamy dobry dojazd do Łeby, która zapewnia naszym mieszkańcom funkcje medyczne. Na koniec zwracam uwagę, że usługi komunikacyjne typu door-to-door nie może być oparte na wskaźnikach subiektywnych, opartych na zgłaszaniu zapotrzebowania – wszyscy deklarują, że będą z nich korzystać, a potem tak się nie dzieje.
Krzysztof Król, Zastępca Burmistrza i Sekretarz Miasta Łeby: Łeba należy do Obszaru Funkcjonalnego Strefa Przybrzeżna, jest ośrodkiem lokalnym, Ustka zaś ponadlokalnym. Ośrodki ponadlokalne zostały dostrzeżone przez Urząd Marszałkowski. Warto zauważyć, że Łeba poza sezonem turystycznym ma mniej usług wyższego rzędu niż w trakcie trwania sezonu. Po sezonie zostaje w niej ok. 3100 mieszkańców, a w sezonie mamy nawet 100 tysięcy osób. W wypadku wielu usług wyższego rzędu nie opłaca nam się organizowanie ich w mieście, ale sens ma zorganizowanie wyjazdu, np. do teatru muzycznego.
Dziękuję projektowi Centrum Wsparcia Doradczego, dzięki niemu musieliśmy się nauczyć dostosowywać finansowanie do problemu. W 2040 roku w Łebie ma mieszkać około 1800 osób, ale myślę, że ta prognoza się nie sprawdzi, ponieważ posiadamy dwie bazy serwisowe statków. Na seminarium przyjechałem z Lęborka, dzięki czemu zaoszczędziłem 30 minut, co pokazuje, że transport ma ogromny wpływ na rozwój.
Obecnie prowadzimy rozmowy w sprawie budowy elektrowni jądrowej w okolicy naszego miasta. Jeżeli z Łeby przejazd do niej będzie trwał 13 minut, to liczymy na to, że ludzie, którzy będą pracować przy jej stawianiu, zamieszkają u nas.
Współpraca miast należących do MOF Lęborka przyjęła formę Związku Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. W jej ramach poradziliśmy sobie np. z kwestią oczyszczalni ścieków – której budowa na terenie Słowińskiego Parku Narodowego ma swoją specyfikę – jej brak miał wpływ na miejscowości turystyczne. Dzięki ZIT rozwiązujemy problemy bardziej kompleksowo. Dostrzegamy problemy demograficzne – Łeba się starzeje, młodzi ludzie wyjeżdżają. Nie rozumiem, czemu na mapie przedstawiającej funkcje zabrakło Wejherowa i Rumii.
Karol Janas: Czy są Państwo przygotowani na realizację potrzeb mieszkaniowych?
Krzysztof Król: Nawiązaliśmy współpracę z Lęborskim SIM-em, stworzony został plan powstania pięciu bloków po piętnaście mieszkań w każdym. Chcemy skorzystać ze środków, dostaliśmy finansowanie z PFR Nieruchomości.
Głos z sali: Mam dwa krótkie pytania: dlaczego Toruń i Bydgoszcz zostały potraktowane osobno? Byliśmy zdziwieni rzędem niektórych miast – jakie wskaźniki wzięto pod uwagę w badaniu?
Agnieszka Sobala-Gwosdz: Dostaliśmy prośby z tych miast o traktowanie ich osobno. Na poziomie funkcji rynkowych współpraca między nimi zachodzi, ale poza tym brakuje komplementarności, jest za to rywalizacja. Jeśli te miasta chcą być traktowane łącznie, muszą to udowodnić.
Cząstkowych wskaźników użytych w badaniu było 66, podzieliliśmy je na 10 kategorii. Zwracam uwagę, że analizowaliśmy funkcje centralne, nie siłę gospodarczą. Jeśli dodalibyśmy do wskaźników funkcje wyspecjalizowane, wynik byłby inny. Staramy się znaleźć ośrodki, które mają swoje obszary oddziaływania.
Jakub Pietruszewski: Problemem jest to, jak delimitujemy metropolię. My wolimy wskazywać jej zwarte granice, ale czynnik polityczny dąży do tego, by ją rozbudowywać, aby przyłączać do niej kolejne tereny. To może zaburzyć myślenie o policentryczności, bo wielkość naszej metropolii zmienia myślenie o metropolitalności. Dobrze by było, aby Państwo też pokazali, jak to wygląda. Ustawa metropolitalna powinna wprowadzić definicję metropolii.
Dr inż. Robert Skrzypczyński, Politechnika Gdańska: Próbuję wystąpić w imieniu młodzieży, studentów, z którymi tu przyszedłem. Towarzyszy im poczucie niepewności i bezsilności związane z niestabilnością rynku pracy, rosnącymi cenami mieszkań, zagrożeniami związanymi z rozwojem sztucznej inteligencji, automatyzacją, kryzysem klimatycznym. Wydaje mi się, że przedstawiony przez Państwa model rozwoju miast ma złe fundamenty. Jednym z nich jest założenie zrównoważonego rozwoju, możliwości pogodzenia ze sobą rozwoju gospodarczego z dbaniem o środowisko. Tymczasem istnieją alternatywne koncepcje rozwojowe, na przykład ekonomia obwarzanka. Są miasta, które już dziś ją przyjmują, jak Amsterdam. Może warto by było przyjąć jako jeden ze scenariuszy rozwojowych taki, w którym miasta wybierają inny paradygmat rozwoju, w której wyznaczona jest granica rozwoju?
Agnieszka Sobala-Gwosdz: Wzrost nie powinien być utożsamiany z rozwojem, szybki dynamiczny wzrost doprowadza wręcz do likwidacji bazy ekonomicznej. Wzrost gospodarczy jest narzędziem, a nie celem samym w sobie, nie zawsze musi się sprawdzać. Z punktu widzenia miejscowości nadmorskich ważne jest takie kształtowanie przestrzeni, żeby dana atrakcja turystyczna nie doprowadziła do zniszczenia krajobrazu, degradacji, także bazy ekonomicznej.
Karol Janas: Mam nieco inną perspektywę. Uważam, że wizja jest piękna, ale jej wdrożenie może być bardzo problematyczne. Na szczęście na razie nie widzę, by rozwój był niezrównoważony. Należy sobie zadać pytanie o to, w jakim stopniu chcemy się samoograniczać? Gdzie należy wyznaczyć barierę? Powinniśmy patrzeć realnie na działania, które chcemy wprowadzić w imię ratowania planety. Zmiany zbyt szybkie i radykalne mogą doprowadzić do wzrostu populizmu, rozwarstwień itd., trudno znaleźć odpowiedni balans. Poziom życia jest jednak warunkowany rozwojem gospodarczym. Trzeba uważać, by interwencja nie wyrządziła więcej szkody niż przyniesie pożytku.
Dr Joanna Rayss, Akademia Sztuk Pięknych w Gdańsku: Mamy najcieplejszy luty, a rozmawiamy o tym, że celem jest zrównoważony rozwój miast, że środowisko może zostać zachowane. Warunkiem walki ze zmianami klimatycznymi jest obniżenie rozwoju. Gdański port rozwija się kosztem lasów rosnących dookoła niego. Czy mamy narzędzia kompensacji? Samorządy próbują sobie z tym radzić, ale w skali państwa nie mamy do tego odpowiednich narzędzi. Przedstawiony przez Państwa model jest przestarzały, nieodpowiadający sytuacji, a na jego podstawie chcą Państwo budować przyszłość.
Karol Janas: Nie rozwiążemy kwestii takich jak susza rolnicza, ograniczając rozwój miasta. W naszym modelu mamy filar środowiskowy. Kurczenie się miast powoduje, że możemy tak prowadzić politykę przestrzenną, by promować osadnictwo zwarte. Jego rozpraszanie związane jest ze szkodą środowiskową, choćby ze względu na konieczność dojazdów. Rozproszona zabudowa jest nieefektywna energetycznie.
Robert Skrzypczyński: Rozumiem, ale musimy pokazywać również scenariusze z alternatywnymi modelami rozwoju. Szczególnie teraz, gdy rolnicy wyrażają swój sprzeciw wobec rozwiązań Europejskiego Zielonego Ładu.
Jakub Pietruszewski: To dobry temat do dyskusji w kontekście nowej strategii planowania przestrzennego województwa. Jeszcze chciałbym zwrócić uwagę na to, co jest kluczem dla małych miast w związku z polityka klimatyczną czy adaptacją do zmian klimatu: potrzebujemy nowego sposobu myślenia o polityce migracyjnej, także związanej z migracją klimatyczną z Afryki.
fot. Wojciech Dawid
Dodaj komentarz