Szczęśliwość wydaje się czymś kompletnie subiektywnym i w najlepszym wypadku trudno mierzalnym. Pomimo tego naukowcy próbują na różne sposoby badać poczucie szczęścia.
Ed Glaeser w książce pt. ,,Triumph of the City: How Our Greatest Invention Makes Us Richer, Smarter, Greener, Healthier, and Happier” przekonuje, że ludzie są szczęśliwsi w krajach bardziej zurbanizowanych. Od dziesięciu lat żyjemy w świecie, w którym większość ludzi mieszka w miastach. Powoli przyzwyczajamy się również do faktu, że pod względem ludnościowym mogą istnieć aglomeracje wielkości Polski, np. Shanghai, Tokyo. Podobnych ośrodków systematycznie przybywa, a jak przewidują prognozy trend ten ma się utrzymać przez kolejne dekady. Szacuje się, że w 2030 roku 9 proc. ludzi na świecie będzie żyło w 41 megamiastach, czyli takich liczących powyżej 10 milionów mieszkańców. Dlatego część naukowców poszukuje odpowiedzi na pytanie, jak wielkość miasta wpływa na poczucie szczęścia jego mieszkańców.
Adam Okulicz-Kozaryn w swoim artykule ,,Unhappy metropolis (when American city is too big)„ zbadał jak wielkość miasta wpływa na poczucie szczęścia u jego mieszkańców. Na tej podstawie zauważył, że im większe miasto, tym poziom szczęścia osób w nim zamieszkałych jest mniejszy. Badania pozwalają również określić, kiedy miasto staje się zbyt duże. W miastach amerykańskich wyraźny spadek szczęścia zaczyna być obserwowany w ośrodkach liczących powyżej 100 tysięcy mieszkańców. Spadek szczęścia dotyczy również przedmieść, których mieszkańcy muszą każdego dnia poświęcać na dojazdy do pracy.
W odniesieniu do podobnych badań przeprowadzonych chińskich miastach widać pewną różnice. Chińczycy lepiej niż amerykanie tolerują życie w dużych miastach. Tam spadek szczęścia obserwowany jest w ośrodkach liczących dopiero powyżej 500 tysięcy mieszkańców – czyli pięciokrotnie większych niż w badań amerykańskich. Badania przeprowadzone przez zespół w składzie: Juan Chen, Deborah S. Davis, Kaming Wu, Haijing Dai, pokazują, że Chińczycy najszczęśliwsi są w miastach liczących 200-500 tysięcy mieszkańców.
Charles Montgomery w książce pt. ,,Miasto szczęśliwe. Jak zmienić nasze życie, zmieniając nasze miasta” opisuje działania jakie podjęły miasta, żeby życie ich mieszkańców było lepsze, a oni sami mogli poczuć się szczęśliwsi. Wraz z Enrique Peñalosą przekonuje, że miasta powinny być traktowane nie tylko jak machiny do generowania bogactwa, ale również jak organizmy. Rekomendowanym rozwiązaniem jest ich kształtowanie w taki sposób, aby poprawić samopoczucie i umacniać zadowolenie z życia mieszkających w nich ludzi. Jak to osiągnąć? Według Montgomery’ego miasta po zapewnieniu podstawowych potrzeb mieszkańców powinny:
• starać się maksymalizować radość i minimalizować niedolę;
• dbać o zdrowie mieszkańców, zamiast przyczyniać się do chorób;
• oferować mieszkańcom prawdziwą swobodę życia, poruszania się i kształtowania życia w sposób, jaki uznają oni dla siebie za stosowny;
• umacniać odporność na kryzysy ekonomiczne i środowiskowe;
• uczciwe i sprawiedliwie rozdzielać miedzy swych mieszkańców przestrzeń, dostępne usługi, możliwości przemieszczania się, radości, jak również niewygody i koszty;
• umożliwiać budowanie i umacnianie więzi między przyjaciółmi, rodzinami i osobami nieznajomymi. Tego rodzaju więzi stanowią bowiem najwspanialsze osiągnięcie i zarazem największy kapitał każdego miasta.
Bądź na bieżąco i polub nas na Facebooku
[ezcol_1third]
Tactical Urbanism – włoskie inspiracje
[/ezcol_1third][ezcol_1third]
Najbardziej inspirujące wystąpienia TEDx o mieście
[/ezcol_1third] [ezcol_1third_end]
Kalendarz miejskich wydarzeń [/ezcol_1third_end]